9 lut 2012

Dla przyjemności....


Czasem są takie dni, że człowiek potrzebuje czegoś małego i ślicznego dla przyjemności. Tak po prostu dla poprawy nastroju. Tak już mam czasami, że nie mogę odpuścić, nie chodzi o nic spektakularnego, ani znaczącego tylko o mały polepszaczyk. I właśnie tak w moim domu pojawia się wiele małych przedmiotów, bez których oczywiście można żyć i to nawet świetnie, ale z nimi żyje się piękniej, lepiej, cieplej, radośniej. Dziś nabyłam w drodze zakupu osłonkę na doniczkę. Osłonka nie osłonka ładna była i koronkowa, więc ją kupiłam. Przyniosłam do domu, włożyłam do niej świeczkę i sami zobaczcie. Jest cudna, nieskromnie mówiąc. Płomień świecy pięknie prześwieca przez koronkowy rant. W jadalni pojawiły się świetlne refleksy. Jak miło i odprężająco. Do tego małe espresso w cudnej filiżaneczce podarowanej przez kogoś z potrzeby serca i jest pięknie. Jak ja lubię takie chwile.





Pozdrawiam ciepło i  lawendowo w kolorach budyniu malinowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz