Niezważając na obietnice, że koniec z ciastami wszelkiej maści i teraz to tylko sport, ruch na świeżym powietrzu i trzymanie linii, popełniłam ciasto dla alergika. Wyszło pyszne, jak to z drożdżowymi ciastami bywa. Osobiście mam wielki sentyment do ciast drożdżowych z uwagi na fakt, iż babcia Stasia piekła zwykle w soboty takie właśnie ciasta. Wstawaliśmy w niedzielę rano i zajadaliśmy ciasto z ciepłym kakao. Wrażenia z dzieciństwa pozostają na całe życie :)
Tak więc, żeby upiec ciasto drożdżowe dla alergika należy wziąć:
4 szkl. mąki
6 łyżek cukru
cukier waniliowy
1/2 szkl. oleju
1 szkl. mleka sojowego (lub innego dozwolonego)
2 niecałe szkl. letniej wody
5 dkg. drożdży
ok. 60 dkg. rabarbaru umytego, obranego i pokrojonego na małe kawałki (lub inne sezonowe owoce)
Mleko, drożdże i 1 łyżkę cukru mieszamy i czekamy aż zacznie pracować. Do miski wsypujemy pozostałe suche składniki, dodajemy mokre oraz rozczyn i miesimy kilka minut. Odstawiamy do ciepłego miejsca na 15 min, żeby podrosło. Ciasto wkładamy do natłuszczonej formy na wierzch układamy rabarbar. Ja zrobiłam jeszcze kruszonkę - 1 szkl. mąki wymieszana z 1 szkl. cukru i 1/2 kostki margaryny (rozcieramy palcami aż uzyskamy kruszonkę), sypiemy kruszonkę na rabarbar i cyk do nagrzanego piekarnika (180 st. C na 40 min.). Przepis dodaję do rabarbarowej akcji, a co!
Mam nadzieję, że kalorie nie zdążyły jeszcze zamienić się w tłuszczyk na moich boczkach tym bardziej, że po zjedzeniu ciasta o niebiańskim smaku wybraliśmy się na dwudziesto kilometrową wycieczkę rowerową. Pogoda dopisała, humory też, było cudnie. To jest życie! Życzę wszystkim miłej niedzieli!
P.S.
Chciałam dodać, że inspirowałam się tą babką drożdżową Patyski :)