Dziś dzień zaczął się pięknym słonkiem.
Kawa słoneczna była jak nigdy.
Było długie rodzinne śniadanko, bez pośpiechu, za to z jajecznicą pyszną w wykonaniu Jarka.
I tak się raczyliśmy tym słonkiem, chyba dobre pół godziny, aż przyszły chmury i było po słonku.
My zabraliśmy się zupełnie spontanicznie za przeglądanie papierzysk, dokumentów
i szufladowych czeluści. Tak nam to jakoś przyszło, bez planu zupełnie.
Jarek szukał jakiegoś paragonu czy innej gwarancji i zrobiliśmy sobie porządki
w papierzyskach. Znaleźliśmy skarby prawdziwe, o których istnieniu zapomnieliśmy, a które nam poprawiły nastrój i przysporzyły śmiechu.
Zaczęło się od znalezienia pudełka
z pamiątkami Natalii. Wiecie jak to jest, jak nagle znajdujesz opaskę z ręki noworodka, którą założono twojej małej drobince po porodzie. No i tak właśnie przeszliśmy przez gratulacje od znajomych, urodziny, pierwsze dni w przedszkolu i szkole, uroczystości wszelakie, laurki typu
KOHAM SFOJOŁ MAME,
rysunki, pierwsze walentynki i wakacyjne listy z kolonii.
Zabawy mieliśmy z tego co niemiara.
Całe przedpołudnie wspominaliśmy i śmialiśmy się rodzinnie.
Zapomnieliśmy o świecie, obiedzie i sprawach różnych. Było cudnie no i mamy porządek. Zrobiliśmy sobie wiosnę, no bo taki powrót do tych czasów, to jak powrót do wiosny trochę.
W sercu też wiosna, bo przecież tyle śmiechu
i ciepłych wspomnień.
Serdecznie polecam Wam chowanie w pudełku różnych pamiątek, wspaniale jest wracać do nich po latach.
A wiosna? - zrób sobie wiosnę!