Szykujemy się, przygotowujemy i nastawiamy na... wielki, biały odpoczynek.
Od jakiegoś czasu wszyscy, rodzinnie potrzebujemy wytchnienia.
Co roku o tej porze zaczynamy czuć, że to już czas na porzucenie wszystkich ważnych spraw, oderwanie się od obowiązków i zwyczajne pobycie razem. A że wszyscy lubimy śnieżne szaleństwo - wybieramy się na narty.
Będziemy całe dnie spędzać na stoku, potem wracać będziemy na obiad i małą drzemkę i siup na nocną jazdę.
Tak lubimy i tak będzie - już od soboty :)
Mam nadzieję, że nie zamarzniemy na sople. Dotlenimy się, rozruszamy trochę i wrócimy pełni sił i werwy z rumieńcem na polikach.
Przed wyjazdem jednak uszyłam Kasię.
Tak, oto Mama Alergika we własnej, lnianej osobie. Za moment pewnie zabierze się pieczenie swoich pysznych mufinek.
Nawet włożyła już fartuch. Czyż nie jest urocza?