Wreszcie się zabrałam do pracy. Jakiś czas temu uszyłam ciałka króliczków. Uszyłam i odłożyłam. Czekały sobie spokojnie do dziś. Dziś był czas i ochota, żeby ubrać jednego z nich i tak do Zochy dołączyła Krycha. Jest milutka, ale ma swój charakterek, lubi pastele, a róż podkreśla alabaster jej cery. Zasiadły sobie obie króliczki na fotelu i dalejże plotkować. Wybaczam im, są przy tym takie słodkie.
Światło dziś słabe, to i zdjęcia nie najwyższych lotów, ale nie będziemy się przecież przejmować takimi szczegółami. Pozdrawiam wraz z Króliczkami.
Ale fajne! Ta błękitna z uszami w kwiatki jest bardziej boska od tej drugiej też boskiej! A ja mam dwie lewe ręce do szycia i cierpliwości mi brak. A do takich króliczych dam to trzeba jej pewnie całą masę! ;)
OdpowiedzUsuńA do Twojej boskiej biżuterii nie potrzeba cierpliwości? Na pewno też, tylko to tak jest - jeden człowiek potrafi godzinami szyć, a inny robi cudną biżu:)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTe króliczki są przepiękne ,a ich ploteczki z pewnością nikomu nie zaszkodzą ;>. Różyczkowych uszek Zochy sama jej zazdroszczę :)!
OdpowiedzUsuńZajebiste laski. A czepek - megawypas ;)
OdpowiedzUsuńŚliczne!
OdpowiedzUsuńCiesze się, że się Wam podobają, jestem bardzo wdzięczna za komentarze - informacje zwrotne zawsze są mile widziane :)
OdpowiedzUsuńMadgaleno witaj!
Śliczne króliczki, słodziaki, ja też bym im wybaczyła to plotkowanie :) przesyłam pozdrowienia na promykach górskiego słonka :)
OdpowiedzUsuńJolu kochana wielkie dzięki, my też pozdrawiamy cieplutko.
OdpowiedzUsuń