Niedziela była miła, choć naznaczona przegraną Agnieszki Radwańskiej. Żeby ochłonąć po porażce, którą obejrzeliśmy z małżonkiem w całości ( 2,5 godz.) i aby troszkę odreagować, wybraliśmy się na małą rowerową przejażdżkę. Słonko świeciło, ptaszki śpiewały, jeździliśmy sobie niespiesznie po wrocławskich parkach.
Nagle - jak nie chluśnie deszczem rzęsistym, ściana wody natychmiast zalała park. Małżonek mój widząc co się dzieje, zawołał
"Wracamy, za mną!" i pomknął przed siebie. Zanim ja zorientowałam się o co biega, przetarłam zalane wodą okulary i wsiadłam na rower - po moim ukochanym nie było już śladu. Nic to, pomyślałam i ruszyłam sobie przed siebie zachowując spokój. Deszcz był ciepły i nawet przyjemnie się jechało przez ten mokry park. Kałuż nie musiałam omijać, bo wszędzie była jedna wielka kałuża. Dopiero kiedy zagrzmiało, zrobiło się groźnie. Burzy nie lubię i nie zamierzam kończyć porażona siłami natury, przystanęłam więc pod wiatą przystanku (tak, jak by to miało mnie ochronić przed piorunem:) i stoję.
Burza przeszła szybko, więc spokojnie pojechałam do domu.
-"Jestem!", na co małżonek tonem znudzonym
-"No masz, człowiek stara się zgubić żonę w ciemnym parku, a ona zawsze wraca" :))
Wieczór spędziliśmy popijając sobie likier czekoladowy (przeciwdziałając chorobom przeziębieniowym) i oglądając mecz naszych siatkarzy z włoskim przeciwnikiem. Mecz wygrany i jak najbardziej pokrzepiający.
Miłego tygodnia życzę wszystkim!
:))) to Ci przygoda ;)
OdpowiedzUsuńMąż widzę żartowniś ;)
Siatkarze grali fantastycznie ...
Miłego tygodnia :)
Żartowniś a jakże, facet bez poczucia humoru, jest jak lato bez słońca, pizza bez sera i konewka bez wody:)Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńNo cały Jarek, tak się starał i nie wyszło, skoro w górach Cię nie zgubił, to we wrocławskim parku nie ma szans. A tak na poważnie, to On Cię zgubić wcale nie chce :) przesyłam Wam buziaki pachnące drożdżówkami z jagodami, właśnie skończyłam piec, szkoda tylko, że nie miałam pomocników :( uściski dla Natali
OdpowiedzUsuńOj Joluś, te drożdżówki to my często wspominamy i ślinka nam cieknie nieustannie. Mężowi nie pozwolę się zgubić, zawsze wrócę przecież wiesz:) Mam nadzieje, że dobrze się czujesz i nie przepracowujesz. Buziaki.
OdpowiedzUsuń