Tak tak, paputki na czekolady osaczyły mnie ostatnio. Dostałam zamówienie na dwanaście. Wprawdzie zamówienie od własnej latorośli, ale tym ważniejsze ono.
Jak tu nie zrobić, jak odmówić? Nie odmówiłam tylko przysiadłam i zrobiłam.
Zdobyły uznanie w oczach Nastolaty.
Tutaj tylko trzy, "postarzonym obiektywem".
Mają swój urok i wdzięk.
A w środku słodycz na mgliste i deszczowe chwile.
Piękne! Mądra córka doceniła mamy kunszt:)
OdpowiedzUsuńPiękne te opakowania, chyba w takim stroju to i potem smakuje bardziej ... ;)
OdpowiedzUsuńMiłego wieczorku :)
Śliczne, już nawet czekolady do nich nie potrzeba ;)
OdpowiedzUsuńW taki ziąb i pluchę potrzeba, uwierz mi :) Serdeczności.
Usuń