Choroby się przyplątały do naszego psa.
A, że pies nasz jest Księciuniem pełną gębą i histerykiem pierwszej wody, to łatwo nie było.
Popiskiwał, przytulał się ze zdwojoną mocą,
a kiedy tylko wiedział, że patrzymy wpadał w płacz, niczym niemowlak, zerkając czy aby odpowiednie robi wrażenie.
Trzeba było wybrać się do doktora, który znienawidzony został niechybnie już przy ostatniej chorobie.
Tak oto nasza trójka i pies stanęła w drzwiach gabinetu weterynarza zaprzyjaźnionego.
Pies jakby ozdrowiał, ale tylko po to, by całą energię swoją skierować na jeden tor - tor odwrotu.
Ciągnął, wyrywał się, w końcu schował się pod krzesło i zaglądając zza mojej nogi popatrywał z lękiem.
Nawet bólu nie czuł ze strachu.
Doktor krew zbadał, wyniki porobił, zaaplikował zastrzyki.
Najwięcej uwagi przywiązał do psiej hm
<kupki>.
Małżonek mój pięknie panu doktorowi wytłumaczył co i jak, włącznie z kolorem i odcieniem.
I tak porozmawialiśmy sobie miło i cóż było robić - zdrowieć należało.
Pomogło! Ku naszej rodzinnej uciesze chorobę psią mamy chyba za sobą.
Przynajmniej taką mamy nadzieję.
Mówiąc poważnie - choroba psa to bardzo wyczerpująca emocjonalnie sprawa.
Człowiek chce pomóc, a nie zawsze może.
Chce się dowiedzieć co boli, a nie ma jak - pies mówić nie umie przecież.
Książę nasz chyba ma się dobrze, je za dwóch
i raczej jest wesoły. Całymi dniami wyleguje się wyszukując co bardziej przytulne kąciki.
Żeby nerwy zszargane podleczyć i odrobinkę się zrelaksować, zrobiłam
broszki w cukierkowych kolorach kusząc wiosnę.
Mam nadzieję, że kuszenie zadziała, bo dziś widząc rano mój samochód zasypany białym puchem straciłam nadzieję na lepsze
(czyt. cieplejsze) jutro.
Życzę słonka!
Jakie delikatne, wiosenne kolorki ... zaklinaj Kochana tą wiosnę, zaklinaj niech przyjdzie jak najszybciej :)))
OdpowiedzUsuńZdrówka dla Księciunia :)
Piękniusi. Mają w sobie coś podmorskiego, niesamowite są!
OdpowiedzUsuńOj, znam ja te numery z psimi chorobami :-) Jak pies płci męskiej choruje, to koniec świata. Panika i histeria nawet przy złamanym paznokciu :-) Ale sytuacja opanowana, jak rozumiem i Książę wraca do zdrowia, czego i Jemu i Wam życzę :-)
OdpowiedzUsuńDziewczyny, dziękuję Wam i czekam na ciepło z wielką tęsknotą. Buziaki:)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, jak wiadomo pies to rodzina. U mnie również taka psia wizyta odbyła się dwa dni temu. Dużo zdrówka dla psa, niech będzie dzielny! Kwiatków - broszek za mało zrobiłaś, kochana, bo u mnie wciąż biało za oknem! Zrób więcej, szanse na wiosnę wzrosną! ;)
OdpowiedzUsuńDomi, życzę Twojej suczce zdrówka i nam wszystkim wiosny rychłej z prawdziwymi kwiatami :)
OdpowiedzUsuńCoś ta wiosna dziwna jest, skoro jeszcze się nie skusiła, ja dla takich broszek cały śnieg bym stopiła :)
OdpowiedzUsuń