15 gru 2013

Nasz przerywnik...

W pewną szarą i deszczową sobotę umieściliśmy naszego psa u dziadków i ruszyliśmy w drogę po oddech i słońce. 
Przebyliśmy tysiąc kilometrów i znaleźliśmy się w bajce. 
Słońce, ośnieżone góry i tylko my. Bez tłumów, bez stresów i hałasu. Zapomnieliśmy o wszystkich obowiązkach.
Byliśmy sami w wielkim hotelu, na górskich stokach też byliśmy sami, nawet w pizzerii- tylko my i pan kelner. 



To jest urok wyjazdu przed sezonem. 
Tak lubimy. Nie brakowało nam towarzystwa, nie nudziliśmy się. 



Przeczytaliśmy dwie książki Anny Czerwińskiej "GórFanka". Świetne i godne polecenia pozycje o wspinaczce wysokogórskiej.
Cisza nam się podobała i ten luz przy wyciągach. 
Szusowaliśmy po wspaniałych trasach, wśród cudnej przyrody i tego życzę każdemu. 



Nawet szalejący Ksawery nas ominął, powiał troszkę strącając z drzew resztkę śniegu i tyle go było... 





Wróciliśmy z tej bajki z nowymi siłami, słońcem w sercu i nadzieją na piękne Święta.
To był nasz mały przerywnik, takie krótkie wyłączenie. Potrzebne nam było bardzo. 
A teraz siup do rzeczywistości.

*

Chciałam jeszcze powiedzieć, że czekało na mnie wyróżnienie nie tylko od lubię sobotę, ale też od Natalii z Wonnego Wzgórza :)
Jeszcze raz dziękuję Wam serdecznie. 
Zawsze mam problem z wytypowaniem blogów do wyróżnienia, zatem proszę częstujcie się moi mili, kto chce i ile chce. 
Czujcie wszyscy wyróżnieni :)
Mocno pozdrawiam i życzę miłego tygodnia.

5 komentarzy:

  1. Ale super !!! Na pewno baterie naładowane na długo :))) Cudnie !!!
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny pomysł taki wyjazd przed sezonem! Tak właśnie lubię - bez tłumu turystów. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też lubię poza sezonem, tłum mnie straszliwie męczy :)
    ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale niebo... Zazdrość!:) Pozdrawiamy i dziękujemy!;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudna wycieczka, na nartach jeździć nie mogę, ale po górach chętnie bym pochodziła. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń