Jak to dobrze, że naszą wycieczkę krajoznawczą zaplanowaliśmy na pierwszy dzień długiego weekendu.
Załamanie pogody pokrzyżowałoby nasze plany,
a tak mamy za sobą zwiedzanie kopalni uranu
w Kowarach, Park Miniatur Zabytków Dolnego Śląska w tychże Kowarach oraz odwiedziny
w Świdnicy - deszczowej, ale pięknej. Wycieczki to my lubimy.
Tym razem nasz Przyjaciel zaplanował cały program wyjazdu. Wsiedliśmy więc w czwartek rano do samochodu i siup - na majówkę.
W Sztolniach Kowary wydobywano kiedyś rudy uranu, wydobywali najpierw Niemcy, a potem Polacy dla ZSRR. Prace w kopalni zakończono
w 1973, kiedy złoże uranu zostało wyczerpane.
W 2000 roku podziemne korytarze kopalni zostały udostępnione zwiedzającym.
Bardzo nam się podobało, weszliśmy z panem przewodnikiem, który ciekawie i dość wyczerpująco opowiadał o kopalni.
Zobaczyliśmy eksponaty typowo kopalniane oraz kamienie półszlachetne pozyskiwane w okolicy.
Zachęcam do odwiedzenia tego miejsca.
Dla tych, którzy się wybiorą - kilka rad cioci dobra rada :)
- Ubierzcie się ciepło, bo w korytarzach panuje temperatura kilku stopni (chyba 5, nie pamiętam, ale wiem że jest zimno)
- Weźcie kurtkę nieprzemakalną, bo z sufitu kapie.
- Dobrze jest mieć latarkę, albo jeszcze lepiej czołówkę, bo niektóre miejsca nie są oświetlone.
- Rozglądajcie się, bo to niezapomniane miejsce :)
Mente et malleo - myślą i młotem :)
Drugim celem naszej wyprawy był Park Miniatur Zabytków Dolnego Śląska.
To niepowtarzalne miejsce skradło moje serce. Zakochałam się w tych małych budyneczkach odtworzonych z niewiarygodna precyzją. Pomysłodawcą i twórcą tego miejsca jest
pan Marian Piasecki.
To człowiek pozytywnie zakręcony.
Marzył o zgromadzeniu pięknych zabytków Dolnego Śląska w jednym miejscu tak, by można było nie ruszając się
z miejsca zwiedzić ich wiele. Stworzył cudne miejsce, gdzie od progu człowiek jest zaopiekowany.
Przewodnicy fantastycznie, z wielka pasją opowiadają o miniaturach, można odpocząć na ławce, albo w małej kawiarence, w razie deszczu czekają na gości parasole, by nikt nie zmókł. Wszystko świetnie zorganizowane.
Pan Marian przechadzający się po parku
z przepiękną katarynką, w meloniku, uśmiechnięty i gościnny.
A same miniatury to majstersztyk.
Podziw, podziw i jeszcze raz podziw.
Znaleźliśmy tu zamki Książ i Czocha, pałace dolnośląskie, kościoły,
fragment ulicy w Jeleniej Górze, schroniska sudeckie, a nawet wrocławski ratusz.
Wszystkie, najdrobniejsze szczegóły architektury są zachowane, do tego rośliny dobrane tak, by imitowały maleńkie drzewa. Usypana Śnieżka ze schroniskiem na szczycie. Wszystko w odpowiedniej skali.
Tam wrócimy na pewno.
To była świetna wycieczka, a o deszczowej Świdnicy i jej cudownościach napiszę niebawem :)
Pozdrawiam i miłej reszty weekendu.
Fantastyczna wycieczka, też bym chciała ;)
OdpowiedzUsuńHej, no to zapraszamy na Dolny Śląsk :)
Usuńniestety nasz wspólny rodzinny czas jest często nader ograniczony, dlatego troszkę zazdroszczę Wam takiej cudownej wycieczki:)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci żebyście znaleźli czas na niejeden wspólny dzień :)
UsuńZazdroszczę takiej fajnej wycieczki :-), bardzo mnie zaciekawiłaś , chętnie bym zobaczyła park miniatur, bo wygląda niewiarygodnie .... mam skojarzenie z krasnoludkami :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!